niedziela, 10 listopada 2013

Zemsta

"Kocham - więcej niż 1000 słów"


- Więc? - spytał Bartek
- Więc co? - odpowiedziałam zdezorientowana
- Zostaniemy parą ? 
- Ja...nie wiem...nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Możesz mi odmówić, ale ja i tak nie przestanę cię kochać - powiedział całując mnie.

Marcela...
Szłam do Wiktorii. Kiedy zapukałam do drzwi, otworzyła mi jej babcia.
- Dzień dobry! jest Wiktoria ?
- Tak, wejdź. 
Weszłam na górę, uchyliłam drzwi pokoju i stanęłam ja wryta.
Wiktoria...
- Nie przeszkadzam wam? - usłyszałam czyjś głos.
Odskoczyliśmy od siebie ja oparzenie. W przejściu stała Marcela. Już chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwała. 
- Tylko mi nie mów "To nie tak jak myślisz", albo "Jesteśmy tylko przyjaciółmi". Bo wiesz co? Nie uwierzę.
- Bartek, możesz zostawić nas samych? - spytała.
- Jasne - powiedział i wyszedł.
- Więc ? - spytałam
- To skomplikowane  - odparła
- Ale ja nie oczekuję skomplikowanej odpowiedzi. Jesteście parą, czy nie ?
- Tak - odpowiedziała powoli - jak na razie. 
- A co na to babcia?
- To właśnie jest ta skomplikowana część odpowiedzi.
- Zdajesz sobie sprawę, że musisz jej powiedzieć ? 
- Nie - odpowiedziała zrezygnowana.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem poszłam do domu bo przypomniałam sobie o spotkaniu z Davidem.

Wiktoria...
Zeszłam do salonu, wujek siedział z babcią przy kawie
- Wiktoria! siadaj - powiedział robiąc mi miejsce między nim a Bartkiem - opowiadaj co tam u ciebie - powiedział uśmiechając się
- Nic nowego -  odpowiedziałam niepewnie.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę.
- To my się będziemy już zbierać - oznajmił Wujek.
Babcia zapakowała im ciasto i odprowadziła do drzwi. Ja tym czasem poszłam do łazienki przebrać się w piżamę. Kiedy wyszłam dostałam sms'a od Bartka
"Dobranoc księżniczko"

Paulina...
Od dwóch dni nie wychodzę z domu. Popadłam w totalną depresję. Pomyślałam, że zrobię wszystko by Mariusz poczuł się tak jak ja tamtej nocy. Przypomniałam sobie o Danielu, kuzynie Wiktorii. Strasznie go polubiłam i chyba wpadłam mu w oko. Wzięłam telefon i do niego zadzwoniłam.
- Hallo - odpowiedział.
- Cześć, to ja Paulina. Przyjaciółka Wiktorii
- O...czemu zawdzięczam ten telefon ? 
- Chciałabym się z tobą spotkać.
- Okey! gdzie i kiedy ?
- Może jutro o 16:00 w parku za PKP ?
- Dobra, do zobaczenia jutro.

Daniel...
Jestem mega szczęśliwy, a jednocześnie cholernie przestraszony.

Paulina...
Było po 15, więc wyszłam z domu. Kiedy dotarłam na miejsce Daniel już tam był. Podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- Cześć! - przywitał się
- Hej! - uśmiechnęłam się - chcę z tobą porozmawiać - oznajmiłam
- O czym ?
- Od kiedy cię pierwszy raz zobaczyłam, nie mogę przestać o tobie myśleć - kłamałam jak z nut.
- Miło mi to słyszeć - odpowiedział przytulając mnie  
- Zgadnij z kim chodzę? - spytałam Wiktorie
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała
- Z Danielem
- Moim Danielem ? - spytała szczerze zdumiona
- Tak, z twoim Kuzynem.
- I naprawdę go kochasz ? - odparła
- Kogo? 
- Daniela
- Oczywiście - nie sądziłam, że będę w stanie kiedykolwiek ją okłamać - I jak tam Bartek? - spytałam
- Z kąt wiedziałaś ? - spytałam oburzona 
- Od początku to wiedziałam.
W nocy miałam okropny koszmar, śniło mi się, że Mariusz już mnie nie kocha i pojawiły się wątpliwości, czy dobrze robię. Rano zadzwoniłam do Daniela. Uczucie do Mariusza przerosło pokusę zemsty. 30minut później byłam w parku, oczywiście Daniel już tam na mnie czekał.
- Witaj kochana - podszedł i mnie pocałował
Chciałam odruchowo go odepchnąć, ale się powstrzymałam
- Hej - przywitałam się
- Chciałaś ze mną o czymś porozmawiać - przypomniał
- Tak - zaczęłam nieśmiało - chciałam powiedzieć, że...że bardzo cię kocham - odrzekłam pokonana
- Och! ja ciebie też - powiedział przytulając mnie.
Cholera, stchórzyłam . Widocznie zemsta była mu pisana. Kiedy się żegnaliśmy, zobaczyłam zbliżającego się w naszą stronę Mariusza. Przyciągnęłam Daniela do siebie i mocno go pocałowałam, a z oczu popłynęły mi łzy. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, zerknęłam w stronę Mariusza i zdębiałam. "Zobaczyłam, nie Mariusza, który mnie rani, lecz Mariusza, który cierpi z mojej winy."[1] Miałam ochotę rzucić się w jego ramiona i na kolanach błagać o wybaczenie.

[1] - przerobiony fragment nieistniejącego już bloga mojej koleżanki.



niedziela, 3 listopada 2013

Szansa na miłość ?...

"Praw­dzi­wa miłość zaczy­na się tam, gdzie nicze­go już w za­mian nie oczekuje."


Ledwo weszłam do domu to usłyszałam pukanie do drzwi. poszłam otworzyć i w przejściu stał Bartek. Podszedł do mnie i chciał przytulić, ale w porę się odsunęłam.
- Hej! - przywitał się - co jest, kuzyna nie przytulisz?
- Nic, po prostu nie jestem w nastroju. Wejdź - powiedziałam uchylając drzwi.
- Gdzie babcia ? - spytał
- Pojechała na zakupy, powinna wrócić za jakieś 15 minut - odpowiedziałam.
Weszliśmy do salonu
- proszę siadaj, chcesz herbaty ? - spytałam
- Nie, dziękuje - powiedział uśmiechając się
Usiadłam na przeciwko w fotelu 
- Stęskniłem się za tobą - powiedział
Speszona odwróciłam wzrok.
- Nie mniej mi tego za złe - odparł źle interpretując moje zachowanie.
- Jak było na koncercie ? - spytałam próbując zmienić temat.
- Fantastycznie! - odpowiedział - pewnie wiesz o aferze z Mariuszem - odparł niepewnie
Pokiwałam twierdząco głową.
- Czy to prawda, że...
- No, masakra! wszyscy byliśmy w szoku.
W tym samym momencie do domu weszła babcia
- Witaj Bartek! jak było na koncercie?- spytała uszczęśliwiona.
- Świetnie - odpowiedział.
- Wiktoria! zajęłaś się gościem? 
- Tak, właśnie opowiadał mi jak było.
- To dobrze, zaraz przygotuję wam szarlotkę dzieci.
Włączyłam telewizor, i zaczęłam oglądać jakieś głupie seriale na Comedy Central.
Paulina...
Czytałam książkę gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy otworzyłam, w przejściu stał Mariusz.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zdenerwowana.
- Przyszedłem cię przeprosić - odparł niepewnie.
- Ale ja nie chcę tego słuchać, nie chcę cię znać ! - krzyknęłam i zatrzasnęłam drzwi.
Cała się trzęsłam. Kiedy dotarło do mnie co się stało zaczęłam płakać. Zadzwoniłam do Wiktorii.
- Hallo! - odpowiedziała
- Wiki, mogłabyś do mnie przyjść ? - wyjąkałam
- Jasne, zaraz będę - odpowiedziała.
Lola...
Mam wyrzuty sumienia, po tym co się stało. Nikt nie odbiera moich telefonów. Boje się, że przez ten incydent z Mariuszem straciłam moich przyjaciół. W Mariuszu podkochiwałam się już od dawna. Niestety on wolał Paulinę, a na mnie nie zwracał uwagi. Kiedy wreszcie osiągnęłam swój cel, inie czuję satysfakcji, lecz pogardę, szczególnie, że Mariusz się do mnie nie odzywa. Miałam go na jedną noc, a teraz straciłam na zawsze.
Paulina...
Po 15 minutach spotkałam się z Wiktorią.
- Paulina, co się stało ?
- Był tu Mariusz, błagał mnie o wybaczenie.
- A ty co ?
- Powiedziałam, że nie chcę go znać, i zatrzasnęłam mu drzwi. - rozbeczałam się jak dziecko.
- Cii... tak mi przykro - powiedziała Wiktoria przytulając mnie do siebie.
Marcela...
Szłam właśnie do Wiktorii. Kiedy zapukałam do drzwi, otworzył mi Bartek
- Cześć! - powiedziałam - jest Wiktoria ? 
- Nie, nie ma jej, może wejdziesz ? 
- Tak, chętnie - odpowiedziałam
Usiedliśmy w salonie. Po 20 minutach do domu weszła Wiktoria.
- Dobrze, że jesteś. Musimy pogadać. - powiedziała.
Weszłyśmy na górę.
- Dlaczego Paulina od nas uciekła ? - spytałam
- Bo Mariusz ją zdradził z jakąś panną.
- Wow! - odparłam szczerze zdumiona. Pogadałyśmy jeszcze chwile, a potem poszłam do domu.
Wiktoria...
Zeszłam do salonu.
- Wiktoria, zostawię was samych, bo umówiłam się z panią Janiną a kawę - oznajmiła babcia
- Okey! kiedy wrócisz ? - spytałam
- Wieczorem. pa! - powiedziała wychodząc.
- Wiktoria, musimy pogadać - odparł Bartek
- Przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy - powiedziałam spięta.
- Jesteś tego pewna? - spytał - kocham cie...
- Daj spokój - przerwałam mu zdenerwowana.
- Dobrze, przestane jeśli tu i teraz powiesz, że mnie nie kochasz.
Nie mogłam skłamać
- Nawet jeśli cię kocham, to i tak niczego nie zmieni - powiedziałam ze łzami w oczach.
Bartek zbliżył się do mnie i pocałował w usta. Przerażona wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam na górę. Zatrzasnęłam drzwi swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Rano obudziła mnie babcia.
- Wiktoria, wstawaj musisz iść na niedzielną mszę do kościoła. Przebrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam z nadzieją, że go dziś nie spotkam.
Kiedy wróciłam do domu babcia zawołała z kuchni.
- Wiktoria, choć do mnie i pomóż nakryć do stołu.
- A kto przyjdzie ? - spytałam zaciekawiona.
- Wujek i Bartek ze swoją mamą na niedzielny obiad.
Stanęłam jak wryta. Babcia spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- To pomożesz mi czy będziesz tak stać? - spytała
Wzięłam serwetki, i zaczęłam je rozkładać. Po 20 minutach wszyscy zasiedliśmy do stołu.
- Wiktoria! weź Bartka i idźcie do twojego pokoju. - powiedział wujek
Wstałam i weszłam na górę, Bartek szedł za mną. Weszliśmy do mojego pokoju, a on zamknął drzwi.
- Dlaczego mnie ranisz? - spytałam
- Wiktoria, kocham cię i nie chcę żebyś cierpiała. 
- Więc dlaczego mnie ranisz? - powtórzyłam 
- Nie rozumiem - odpowiedział.
- Najpierw wyznajesz mi miłość która jest nie możliwa, a potem całując mnie tylko pogarszasz  sytuację. Kocham cie z całego serca, ale to i tak nic nie zmieni.
- Nigdy cię nie zostawię - powiedział - i zawszę będę cie kochał 
- Może nie z własnej woli, ale prędzej czy później ktoś nas rozdzieli - łzy po raz kolejny napłynęły mi do oczu.
- Nie interesuje mnie co mówią inni. Kocham cię, i nigdy nie zostawię - powtórzył i mocno mnie przytulił.