środa, 25 czerwca 2014

Podziękowania


Dziękuję mojej najlepszej przyjaciółce Marceli, bez której połowa rozdziałów nawet by nie powstała.

Mojej wiernej fance i przyjaciółce Paulinie za wsparcie, szczególnie w ostatnich chwilach gdy myślałam, że z braku sił nie skończę opowiadania.

Mojej siostrze Nicoli za wszelką krytykę i cierpliwość gdy zamęczałam ją pytaniami: "Czy to na pewno jest dobre ?" 

Mojej mamie za to, że nie złościła się tak bardzo gdy mówiłam jej, że idę się uczyć, a tak naprawdę pisałam opowiadanie.

                                                                                 Wiktoria Żaklina

ZAKOŃCZENIE





PRZED PRZECZYTANIEM ZAKOŃCZENIA WŁĄCZ PODKŁAD







Matylda ( babcia Wiktorii )
Wiktoria nigdy nie umiała pogodzić się z odejściem Bartka. Pewnego razu po powrocie ze sklepu znalazłam ją nieprzytomną w łazience w kałuży krwi wypływającej z jej żył. Stało się to o czym marzyła odkąd go straciła. Wierzę, że teraz z Bartkiem będą szczęśliwi na wieczność w tamtym świecie...




Bartosz - 1993 - 2012
Wiktoria - 1993 - 2014

................................................................................................................................

Possibility - Lykke Li

jest taka możliwość
jest taka możliwość
Wszystko, co miałam było wszystkim, co miałam dostać.
jest taka możliwość
jest taka możliwość
Wszystko co miałam dostać odeszło z twym krokiem
Wszystko co miałam dostać odeszło z twym spojrzeniem

więc powiedz gdy usłyszysz zatrzymanie mego serca
jesteś jedynym który wie
powiedz, kiedy słyszysz mą ciszę
jest możliwym
że nie będę wiedzieć

wiem, że kiedy odchodzisz
wiem, że kiedy odchodzisz
przez krew i przez myśli
przenikasz jak złodziej
przez krew i przeze mnie
upadam gdy odchodzisz

Więc powiedz, kiedy usłyszysz, że moje serce stanęło.
Jesteś jedynym , który wie
Powiedz, kiedy słyszysz mą ciszę
jest możliwym
że nie będę wiedzieć

więc powiedz gdy mój szept ustanie
jesteś powodem dla którego jestem blisko
powiedz mi gdy usłyszysz, że upadam
jest możliwym, że nie będzie po mnie znać

przez krew i przez myśli
upadam gdy odchodzisz
przez krew i przeze mnie
podążam pod twym dowództwem

Życie kontra Miłośc

Zranione miłością serca krzyczą jak szalone. A pośród ciszy, w mękach kona człowiek. 

Następnego dnia Bartek nie pojawił się w szkole. Kiedy weszłam do klasy zobaczyłam smutną twarz przywołującej mnie do siebie Marceli. Usiadłam obok
- Cześć - przywitałam się
- Jak mogłaś? - spytała
- O co chodzi ?
- Zostawiłaś Bartka, ty idiotko! on kochał cię nad życie!
- Z kąt o tym wiesz? - spytałam oburzona - w ogóle jak nie wiesz o co chodzi to się nie odzywaj 
- Dawid mi powiedział
- Świetnie, z chwile będzie o tym wiedzieć cała szkoła - odpowiedziałam poirytowana
- I wiem jedno. Popełniłaś najgorszy błąd swojego życia, który będzie cię drogo kosztować i którego będziesz długo żałować.
- W takim razie wiesz cholernie mało! - odparłam przesiadając się do ławki na drugim końcu sali.
Przez resztę dnia nie odzywałyśmy się do siebie. Kiedy wróciłam do domu na stole zobaczyłam list zaadresowany do mnie. Gdy go otworzyłam od razu poznałam koślawe pismo Bartka.

Droga Wiktorio!
Nie mogę bez ciebie żyć, a z tobą też nie mogę.
 Zrozumiałem, że dla ciebie najważniejsze jest szczęście rodzinne.
Nie mam ci tego za złe, wręcz się z tobą zgadzam, lecz nie mogę
pogodzić się z faktem, że muszę żyć bez ciebie, więc postanowiłem
to życie zakończyć - zawszę będę cię kochał
                   
                        Twój Bratek...
Kiedy przeczytałam list od razu pobiegłam pod dom Bartka. Na miejscu doznałam szoku - a jednak się spóźniłam. W ogrodzie stało pełno policji Babcia oświadczyła mi, że Bartek skoczył z mostu. Po tym zdarzeniu nie umiałam się pozbierać. Przez cały rok uczęszczałam na codzienne wizyty u psychologa, który powtarzał mi, że to był jego własny wybór i nic nie zawiniłam. A ja Musiałam uwierzyć w wolną wolę...nie miałam wyboru.


KONIEC

niedziela, 8 czerwca 2014

Pustka

Na świecie istnieje jedyna rzecz warta życia: bezgranicznie kochać istotę, która kocha nas bezgranicznie. „

I ten nieszczęsny poniedziałek. Babcia obudziła mnie o 6:30. Nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić jak trudno było mi wstać. W łazience spędziłam jakieś 15 minut. Przed domem czekał na mnie Bartek
- Hej słońce! - przywitał się całując mnie w policzek
- Co robisz?! - spytałam z przerażenie – babcia może zobaczyć
- No tak, przepraszam...jak emocje, w końcu to pierwszy dzień szkoły! - spytał z przesadnym entuzjazmem jednocześnie zmieniając temat
- Fatalnie – odpowiedziałam
Przed szkołą...
- Hej! - przywitałam się
- Cześć – odpowiedzieli jednocześnie
- A gdzie Paulina? - spytałam
- Nie wiem, chyba dzisiaj nie przyjdzie
- Dlaczego ?
- Hm...potraktuję to jako pytanie retoryczne – odpowiedziała Marcela
- Wiesz, jesteś obrzydliwie uprzejma
Wywróciła oczami i ruszyła w stronę szkoły . Kiedy doszliśmy do klasy pan Trąbka (nauczyciel fizyki) rozdawał jakieś formularze.
- Dzień dobry dzieci – był w szampańskim humorze – jako, że to pierwszy dzień i pierwsza lekcja wypełnicie testy przypominające materiał z poprzedniej klasy. Jakieś pytania?
- Można oddać? - spytał Kuba
Kruczuś, bo tag go nazywamy chodzi z nami do klasy od początku liceum. Robi największe przypały i rozwala każdą lekcję. Nauczyciele go szczerze nienawidzą, a klask uwielbia.
- Jakub, jest początek pierwszej lekcji i nie mam zamiaru się z tobą użerać jak w zaszłym roku, więc uspokój się i pisz
- Dzisiaj musisz wracać sama d o domu – powiedział Bartek w szatni po lekcjach
- Dlaczego? - spytałam zmartwiona
- Bo tata po mnie przyjeżdża i odwozi na próbę
- Ach...okay poradzę sobie
- Do zobaczenia wieczorem – pożegnał się mocno mnie przytulając
W drodze do domu próbowałam dwa razy dodzwonić się do Pauliny, niestety bez skutecznie. Gdy weszłam do domu, zobaczyłam zapłakana babcię siedzącą w salonie
- Co się stało? - spytałam
- Jak mogłaś mi to zrobić?
- Ale co? Nic nie rozumiem.
 Po chwili zobaczyłam leżące na stole zdjęcia moje i Bartka
- Grzebałaś mi w rzeczach? - spytałam z oburzeniem
- Wiktoria, Bartek jest członkiem naszej rodziny, twoim kuzynem!
- Nie prawda!
- Po czterech latach naszą rodzinę znów można nazwać szczęśliwą! Nie pozwolę abyście to zniszczyli!
- Babciu...- zaczęłam ze łzami w oczach
- Ty to jedyne co mi zostało po twojej matce, a wujek odkąd jest z mamą Bartka zaczyna się zbierać po śmierci cioci. Naprawdę chcesz to zniszczyć?
- Nie – odparłam zapłakana
- Więc zakończysz tę relację jak najszybciej i zostaniecie tylko w stosunkach rodzinnych. I niech ci nie przyjdzie na myśl, że możesz coś więcej do nie go czuć. Zrozumiałaś?
- Tak
- Możesz iść, i pamiętaj kochanie, że to dla twojego dobra
- Pamiętam
Bartek...
Wieczorem próbowałem dodzwonić się do Wiktorii, ale ona nie odbierała. Postanowiłem pójść zobaczyć co się stało. Kiedy zapukałem do drzwi otworzyła mi Wiktoria
- Skarbie! - przywitałem się z ulgą w głosie – już myślałem, że coś się stało. Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?
- Musimy porozmawiać – powiedziała ze łzami w oczach
Ruszyliśmy w stronę lasu
- Co się stało? - spytałem
- Babcia dowiedziała się o naszym związku. To koniec
- Jak to koniec? Przecież i tak mieliśmy jej powiedzieć
- Przez to niszczymy nasze szczęście rodzinne, które zostało odbudowane po czterech latach. Miałam rację mówiąc na początku, że nasz związek jest absurdalny, nie powinnam się na to zgodzić.
- I chcesz tak po prostu zapomnieć ?
- To będzie trudne, ale tak właśnie trzeba, tak musi być – odparła zapłakana
- Nie ma zamiaru...
- Musisz! - przerwała mi – nie ma innego wyjścia – dodała szeptem
- I co teraz? - spytałem
- Zostaniemy przyjaciółmi, będziemy żyć jak rodzina
- Myślisz, że mogę o tobie zapomnieć?, że potrafię żyć jakby nigdy do niczego między nami nie doszło? Że mogę traktować cie jak zwykłego członka rodziny, jak kuzynkę ?! - krzyknąłem
- Nie sądzę, ale nie masz innego wyjścia – odpowiedziała wstając z ławki
- I tak po prostu koniec? -  spytałem ponownie bezradny
- Tak – odpowiedziała odchodząc.

Ugryźć się w język...

W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca. „

Siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w siebie wilkiem. Było już późno, więc oznajmiłam:
- Powinieneś już iść, za godzinę zaczyna się koncert.
- Bez ciebie nigdzie nie idę – odpowiedział
- Chyba żartujesz – prychnęłam – nigdzie z tobą nie pójdę, nie nawiedzę cię za to!
- Powtórzę to po raz kolejny. Nic nie zrobiłem, sama się na mnie żółciła! - krzykną
Wstałam i ubrałam pośpiesznie kurtkę
- Wierzysz mi ? - spytał powoli David
- Tak – odparłam wychodząc z domu.
Kiedy dotarłam do pubu zobaczyłam Lole rozmawiającą z Wiktorią i Pauliną
- Ty! - zawołałam z daleka wskazując palcem na Lole. Wszyscy odwrócili się w moją stronę – Jesteś obrzydliwa! Najpierw śpisz z Mariuszem, a potem całujesz Davida...
- Marcela! - krzyknęła upominając mnie Wiktoria
- Ty jej nie broń, bo za chwilę przyjdzie kolej na Bartka!
Paulina...
Po tych słowach poczułam, że nogi mi się uginają, a potem była już tylko ciemność
Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam pochylającego się ku mnie Mariusza. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam odnaleźć swoich ust. Przez 10 minut tępo wpatrywałam się w przestrzeń. W głowie usłyszałam słowa Marceliny i kiedy zrozumiałam co one znaczą zaczęłam krzyczeć.
-Jak mogłeś mi to zrobić! - do oczu napłynęły mi łzy. Wstałam pośpiesznie z podłogi.
- Nie byłem świadomy tego co robię...
- Nie mogę w to uwierzyć! Ty świnio, wskoczyłeś jej do łóżka! - wydarłam się na niego
- Ty też nie jesteś święta!
- Słucham? - spytałam oburzona
- No, szybko znalazłaś sobie pocieszenie po mojej porażce
- Ty idioto! Zrobiłam to tylko po to żebyś był zazdrosny, a ty miałeś mnie głęboko i wskakiwałeś do łóżka komu popadnie!
W tym samym momencie zobaczyłam zawiedzioną twarz wybiegającego z pubu Daniela. Wiktoria pobiegła za nim, a ja wybuchłam histerycznym płaczem. Mariusz podszedł i mnie przytulił.
- Nie dotykaj mnie! Jesteś obrzydliwy – krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.
Wiktoria...
Wybiegłam na zewnątrz i zobaczyłam siedzącego na ławce Daniela
- Hej – powiedziałam nieśmiało
- Wiedziałaś o tym ? - spytał załamany
- Tak – odparłam
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć
- Byłeś taki szczęśliwy, nie chciałam tego zepsuć
- Myślisz, że będę mógł ci teraz zaufać ?
- Przepraszam, dobrze wiesz że nie chciałam źle
- Daj mi spokój – powiedział odchodząc
Usiadłam na ławce i zaczęłam szlochać. Chwile później przed pub wybiegł zdenerwowany Bartek
- Co się stało ? - spytał widząc moje załamanie
- Daniel mnie nie na widzi - wyjąkałam
- Bzdura – powiedział mocno mnie przytulając, od jego dotyku zaczęłam jeszcze bardziej szlochać
Koniec wakacji zbliżał się nieubłaganie. Został jeszcze tylko tydzień i wyglądał on tak: …...............................................................No właśnie, nie działo się nic!....................................................................